Ból – twój najlepszy sprzymierzeniec
Czyli co warto wiedzieć o bólu
Przywykliśmy do tego, że jak coś boli, to trzeba uśmierzyć ból jak najszybciej – by się go pozbyć.
Traktujemy ból jako oznakę tego, że coś „popsuło się ” w naszym ciele. Brak bólu uważamy zaś za
oznakę wyśmienitego zdrowia. Rzeczywistość związana z bólem jest jednak bardziej zniuansowana, a
nauczenie się jej rozpoznawania sprawia, że ból staje się naszym sprzymierzeńcem w walce o lepsze
samopoczucie. Dlaczego?
Jako że rok 2023 został ogłoszony Światowym Rokiem Integracyjnej Opieki nad Bólem przez
Międzynarodowe Towarzystwo Badania Bólu (IASP), chętnie podzielę się swoimi obserwacjami i
wiedzą na temat bólu jako naszego sprzymierzeńca.
Czym jest ból?
Literatury na ten temat nie brakuje, a wpisane w Google zapytanie „czym jest ból” daje 25, 7 mln
wyników. Nie jest moją intencją pisanie tu rozprawy o bólu (co najwyżej profesjonalistów
zainteresowanych poszerzeniem swojej wiedzy na ten temat zapraszam na szkolenie z Pinopresury TCM. Chciałbym jednak zwrócić uwagę na fakt, że dominujący nurt traktuje ból jako bodziec negatywny.
Cytowane przez Wikipedię Międzynarodowe Towarzystwo Badania Bólu definiuj to zjawisko jako
„subiektywne, negatywne wrażenie zmysłowe i emocjonalne, powstające pod wpływem bodźców
(tzw. nocyceptywnych) uszkadzających tkankę lub zagrażających jej uszkodzeniem”. Bólem jest więc wszystko, co chory tak nazwie, bez względu na obiektywne objawy z nim związane.
Wikipedia dalej wyróżnia dwa główne rodzaje bólu: nocyceptywny, płynący z pobudzenia
nocyceptorów, czyli receptorów bólowych – może to być bodziec mechaniczny, chemiczny,
termiczny, oraz ból neuropatyczny, powstający w wyniku uszkodzenia komórek układu nerwowego
(neuropatie). Zajmę się bólem nocyceptywnym, czyli tym „bardziej mechanicznym”, wywołanym
przez nocyceptory. Kluczowym w cytowanej definicji jest słowo subiektywne, ale dodanie zaraz obok określenia „uszkadzające tkankę lub zagrażające jej uszkodzeniem” czyni tę definicję – z punktu widzenia mojego doświadczenia klinicznego – nieprecyzyjną.
Dla mnie, praktyka terapii powięziowej i medycyny chińskiej, ból jest bardzo pomocnym narzędziem diagnostycznym.
Ból jako system nawigacji po organizmie
Ciało stanowi mapę życia człowieka, a ból jest częścią układu nawigacyjnego wskazującego nie tylko obszary zagrożone uszkodzeniem, ale również te wymagające naszej uwagi – opieki, odciążenia lub dociążenia. To bardzo indywidualny i swoisty dla każdego język, ale rejon, głębokość i charakter dolegliwości, jakie człowiek odczuwa, jest najlepszym wskaźnikiem jego potrzeb. W dobie, kiedy koncerny farmaceutyczne prześcigają się w wymyślaniu skutecznych leków znieczulających – które oczywiście mają zastosowanie u pacjentów w ciężkich stanach chorobowych – lekkość, z jaką leki te są powszechnie wykupywane i stosowane przez ludzi, jest co najmniej alarmująca. Bo otoznieczulamy, de facto wyłączamy własny system nerwowy – system zbierający, filtrujący i przetwarzający informacje środowiskowe, czyli informujący nas o stanie środowiska zarówno zewnętrznego – w postaci węchu, smaku, dotyku, termiki i na bardziej subtelnym poziomie energetyki (co na Zachodzie nazywamy instynktem lub intuicją) oraz wewnętrznego – który całą dobę wysyła nam informacje o stanie narządów, nastroju układu – harmonii lub dysharmonii.
Kłopot polega jedynie na tym, że nikt na żadnym poziomie edukacji nie nauczył nas tego, jak
odczytywać te informacje płynące z ciała, może poza nauczycielem wychowania fizycznego, który
pokazał, jak coś robić efektywnie – choć niekoniecznie zdrowo – a raczej profilaktycznie, jak ćwiczyć, żeby się nie uszkodzić. Nie przypominam sobie, żeby ktokolwiek w szkole uczył mnie czegoś w zakresie czucia – może najwyższy czas zacząć?
Nasuwa się bowiem pytanie: jak mamy być zdrowi, kiedy nie czujemy? Jak mamy osiągnąć cel, nie
korzystając z precyzyjnej nawigacji, nawigacji, jaką daje nam ból – nasz przewodnik po tym, co
niedomaga, co wymaga pomocy, opieki, leczenia…
Co mówi nam ból?
Warto wiedzieć, że około 90% wolnych zakończeń nerwowych odpowiedzialnych za odbieranie
bodźców bólowych, czyli właśnie nocyceptorów, znajduje się w powięzi powierzchownej, czyli
pomiędzy strukturami mięśniowo-ścięgnistymi a skórą. Jeśli więc w tym miejscu są „sklejenia” –
restrykcje w obrębie tkanek i zaburzenia przesuwalności struktur powięziowych względem siebie,
wpływa to negatywnie zarówno na czucie, jak i krążenie. Jeśli uwolni się tę przestrzeń poprzez
ukierunkowane działania i chwyty terapeutyczne, pacjenci nie tylko nie odczuwają już bólu lub jest on wyraźnie zredukowany, ale również powraca siła mięśniowa i lepsza kontrola w prowadzeniu ruchu. Ponadto tkliwość określonych punktów na ciele wskazuje m.in. na przeciążone układy i narządy, co zazwyczaj wiąże się z trybem życia współczesnego człowieka. Nadmierne spożycie kawy, słaba jakość snu, brak czasu na regularne posiłki to powszechne wzorce wśród moich pacjentów wpływające na słabe odżywienie tkanek, a także osłabienie krążenia płynów, krwi i limfy. Przeciążona wątroba i pęcherzyk żółciowy mogą dawać objawy naciągnięcia mięśni – wzmożonej sztywności tkanek, osłabiony system trawienny z kolei wpłynie nie tylko na spadek masy mięśniowej, ale może powodować również niedobory we krwi i w rezultacie wpływać na funkcje kognitywne, takie jak mgła umysłowa – problemy ze skupieniem, brak klarowności myślenia, a nawet zawroty głowy.
Inne punkty i strefy mogą wskazywać tłumione emocje, które nadzwyczaj precyzyjnie potwierdzają
pacjenci w gabinecie. Jako że otwarte wyrażanie uczuć u większości z nas i starszego pokolenia było źle widziane (w niektórych rodzinach nadal jest), bycie grzecznym (czytaj: cichym i posłusznym) uwarunkowało wielu z nas do tłumienia tego, co czujemy, i wytrzymywania presji otoczenia. Ta presja jednak w wielu przypadkach zostawia ślad w ciele. Ciało pamięta – nawet kiedy my nie pamiętamy. Tymczasem ból odczuwany w ciele najczęściej kojarzony jest z jego przeciążeniem, np. po treningu czy długim czasie siedzenia w niepoprawnej (przygarbionej) pozycji. Jeśli doznanie jest intensywne, ostre, podejrzewa się uszkodzenie struktury ciała. Może być to prawda, ale może to po prostu przebijający sygnał, który dotąd był tłumiony, zwłaszcza jeśli w badaniu obrazowym jak RTG czy MRI nie widać wyraźnej przyczyny, tj. uszkodzenia struktur ciała odpowiadającego zgłaszanym dolegliwościom.
Fizjoterapeuta po odpowiednim przeszkoleniu pomoże to zdiagnozować. Następnie zastosować
odpowiednie postępowanie. Poprzez chwyty manualne, które mają nie tylko usunąć ból, ale także
pomóc odkrywać pacjentowi, co poprzez ból danego rejonu jego ciało do niego mówi. jakie wzorce
zachowań doprowadzają do przeciążenia powiązanych z danym rejonem układów.
Najważniejsze pytanie, jakie warto sobie zadać, brzmi: Czy chcę czuć w pełni, czy wybiórczo? Czucie zawiera oba bieguny, nie tylko pozytywny, także te mniej przyjemne odczucia nazywane
negatywnymi. Oba bieguny są równie ważne dla utrzymania zdrowia. Kiedy osłabiamy jeden biegun, osłabiamy także i drugi.
Jeśli ktoś ma trudności z czuciem na skutek wielu lat wytłumienia, możemy zacząć od obserwacji
bólu, by odzyskać dostęp do bardziej subtelnych odczuć – identycznie jak rozróżniamy smaki.
Wówczas zobaczymy, że to nie jest tylko kwestia dwóch rzeczy: boli – nie boli, ale całej gamy
sygnałów, które, odpowiednio odczytane, poprowadzą nas z powrotem ku pełni odczuwania, a tym
samym zwiększamy swoje szanse na odzyskanie pełni zdrowia.